Trafiliśmy do tego miejsca zupełnie przypadkiem. Był to nasz przedostatni dzień podróży poślubnej na Majorce. Jadąc w kierunku miejscowości Santanyi odpaliłam Instagrama w poszukiwaniu informacji na temat punktu, do którego jechaliśmy. Wówczas pod oznaczeniem lokalizacji wyświetliło mi się mnóstwo przepięknych zdjęć rodem z Dzikiego Zachodu…
2019
Był to mój pierwszy wyjazd, który zorganizowałam sama od A do Z. Czekało mnie nie lada wyzwanie i po drodze spotkało dużo schodów, ponieważ dopiero uczyłam się organizacji.
Przez ostatnie lata marnowałam niesamowite ilości żywności. Miesięcznie wydawałam na jedzenie prawie 1000 zł! Tylko na siebie… Kupowałam o wiele więcej niż byłabym w stanie sama zjeść. W efekcie bardzo dużo rzeczy po prostu się przeterminowało, owoce i warzywa pleśniały i trzeba było wszystko wyrzucać. Również posiłki mi się marnowały.
Dzień ślubu wymaga od Panny Młodej szczególnej czujności, ponieważ wyjeżdżając na wesele powinna się liczyć z każdą ewentualnością, która może nastąpić w drodze do kościoła bądź na sali weselnej.
W marcu miałam wreszcie okazję przeczytać kilka książek, które od dawna były na mojej liście. Te książki znajdowały się na samym szczycie bestsellerów Empiku, kiedy i ja gościłam w rankingu, tym bardziej ciekawiło mnie co takiego urzekło tylu czytelników 🙂
Kiedy byłam młodsza, zawsze zazdrościłam innym spełniania marzeń. Myślałam sobie, że marzenia są tylko dla wielkich odkrywców i podróżników. Kiedyś usłyszałam w telewizji o stworzeniu swojej własnej „bucket list”
Dlaczego byłam nieobecna przez ostatni miesiąc? Jak wiecie przygotowuję się do ślubu, a wraz z nadejściem Nowego Roku dopadła mnie istna gorączka ślubna. Nie bez powodu.
Na początku też podchodziłam do sesji narzeczeńskiej z przymrużeniem oka. „Jakby nie było na co innego wydawać pieniędzy”, „Po co komu sesja narzeczeńska jak jest ślubna”, „Nie rozumiem sensu zdjęć bez odświętnego ubioru” – takie i wiele innych myśli przechodziło przez głowę nie tylko mi,