0
Podróże

Salzburg i Hallstatt w 2 dni, czyli krótki wyjazd do Austrii. co zobaczyć?

Austria bywa przez wielu niedoceniana, a przecież stosunkowo niewielka odległość od Polski umożliwia całkiem przyjemny wypad do tego kraju. Kryje ona w sobie niesamowite piękno, a jej górzyste krajobrazy i przepiękne budownictwo potrafią człowieka iście zaskoczyć. Nie wierzycie? Chodźcie do wpisu i przekonajcie się sami!

Dotychczas znalałam Austrię tylko przez pryzmat Wiednia. Będąc jednak w odwiedzinach postanowiłam odkryć uroki tego kraju trochę szerzej i… się zakochałam! Fanką samego Wiednia byłam już znacznie wcześniej, co odzwierciedla nasza sesja ślubna w tym jak dla mnie najpiękniejszym mieście. W Austrii spędziłam tydzień odwiedzając nie tylko Salzburg i Hallstatt. Ale przetrwajcie do końca, gdzie czeka na Was słodki “Geheimtipp” (ang. insider tip) 😉

SALZBURG

Miasto Mozarta od dawna było na mojej liście do zobaczenia. Niemniej podchodziłam do niego z rezerwą, ponieważ dzień wcześniej odwiedziliśmy Linz, które wcale mi nie zaimponowało. Jednak Salzburg nas pozytywnie zaskoczył. Już wjeżdżając do miasta mogliśmy ujrzeć wznoszące się wysoko skały pokryte drzewami, co w połączeniu z imponującą architekturą tworzy niecodzienny widok. Zaparkowaliśmy samochód na parkingu CONTIPARK Parkplatz Mirabell-Congress-Garage. Za 4 godziny postoju zapłaciliśmy 16 euro. W mieście znajdziecie sporo parkingów, więc pewnie znajdzie się tańszy, ale suma sumarum była to bardzo dobra lokalizacja, z której szybko można było przejść do najważniejszych atrakcji miasta. Pierwszym punktem, do którego się wybraliśmy, były ogrody Mirabell i mieszczący się w nich pałac.

Wejście do pałacu, a przynajmniej do jednego pomieszczenia, które widzicie poniżej, było darmowe.

W pomieszczeniach pałacu ulokowany jest Urząd Stanu Cywilnego, który swoją piękną oprawą zachęci nie jedną parę do skorzystania z jego usług oraz sesji ślubnej. W gmachu pałacu odbywają się również koncerty muzyki klasycznej, które niewątpliwie są niezapomnianym przeżyciem.

Zamieszczam Wam tutaj mapę Salzburga z największymi atrakcjami. Próbowaliśmy dostać się samochodem na drugą stronę miasta tak jak pokazywała nam nawigacja, ale musieliśmy zrezygnować i przejść się spacerkiem z parkingu, który podałam Wam ciut wyżej.

Dwie części miasta łączy kilka mostów, ale zdecydowanie Makartsteg – most z kłódkami – robi największe wrażenie. I takim sposobem z pałacu Mirabell znaleźliśmy się na najbardziej obleganej ulicy Salzburga czyli Getreidegasse. To główna ulica handlowa, na której znajdziemy najpopularniejsze sklepy z przepięknymi tabliczkami w charakterystycznych kształtach. Przypatrzcie się, jaki szyld ma Zara!

Będąc w Salzburgu nie mogło zabraknąć głównej atrakcji miasta czyli domu Mozarta. I prawie byśmy go ominęli, bo umieszczony jest w bardzo niewidoczny sposób. Na parterze znajduje się supermarket Spar i to napis w witrynie sklepu nakierował mnie, aby podnieść wzrok i spojrzeć na dom słynnego kompozytora.

Salzburg zachwycił mnie swoją architekturą. Na każdym kroku można natrafić na historyczne budowle. Nazwałabym to miasto takim małym Wiedniem, ponieważ liczne kościoły, pomniki, zamki i ogrody wyglądem bardzo przypominają stolicę kraju. Totalnie się nie spodziewałam, że Salzburg będzie miał aż tyle do zaoferowania i że będzie można tak długo po nim spacerować odkrywając z zachwytem jego uroki.

Mieliśmy ograniczony czas, przez co nie zdążyliśmy wejść na wzgórze, na którym znajduje się imponująca w swoich wymiarach Twierdza Hohensalzburg. Na górę prowadzi wyciąg, który widzicie na zdjęciu. Zdecydowanie do nadrobienia!

Must have wizyty w Austrii to kupowanie pamiątek w postaci Mozartkugeln. To marcepanowe pralinki nadziane nugatem, a powstały one właśnie tutaj w Salzburgu przez cukiernika Paula Fursta w 1890 roku. Byłam w oryginalnej cukiernii, ale ceny za czekoladki powalają, dlatego polecam Wam najbardziej popularne Mozartkugeln firmy Mirabell, które znajdziecie w każdym austriackim supermarkecie.

No i jeszcze jedno! Tylko w Salzburgu zjecie tradycyjny deser Salzburger Nockerl wywodzący się z tego regionu. Kosztuje on zazwyczaj 15 euro i jest to porcja dla dwóch osób. Suflet podawany jest z malinami. Najtańszą wersję tylko dla jednej osoby znalazłam w restauracji Sternbräu za 7 euro. Niestety nie zdążyłam go skosztować, ale zapisuję na kolejny raz, który na pewno nastąpi, bo to miasto mnie niesamowicie zauroczyło! 🙂

TRAUNSEE (SCHLOSS ORT)

Kolejnego dnia będąc w drodze do Hallstatt zatrzymaliśmy się nad jeziorem Traunsee, gdzie można zwiedzić zamek Ort znajdujący się na końcu długiego pomostu na środku jeziora. Nie spodziewaliśmy się, że okolica będzie tak malownicza, a woda tak turkusowa!

Chcecie poznać prawdziwą Austrię? Na trasie do Hallstatt przejeżdżając przez wioski ją zobaczycie 🙂 Z okna samochodu powitają Was góry i domy o charakterystycznym budownictwie. Często spotkać można samotnie stojące pośród łąk i pastwisk drewniane chaty na zboczach gór, które znamy z typowo pocztówkowych widoków. Jak dla mnie bajka!

A kiedy już jesteśmy przy bajkach… Wśród tych górskich widoków czułam się jakbym podążała szlakiem jednej z moich ulubionych bajek z dzieciństwa – Heidi <3 Wałkowałam tą piosenkę przez całą drogę, tak bardzo pasowała mi do otoczenia i natury *.* Kto z Was jeszcze oglądał? 🙂

HALLSTATT

Malownicze alpejskie miasteczko Hallstatt zobaczyłam po raz pierwszy u blogerki podróżniczej Pauli Jagodzińskiej w tym wpisie. To wtedy zamarzyłam, aby tu przyjechać. Hallstatt zostało wpisane na listę UNESCO nie bez powodu – panuje tutaj niezwykły górski klimat! Do miasteczka przybywają tłumy turystów, a najliczniejszą grupą są podróżnicy z Chin. A to dlatego, że w Chinach stworzona została kopia Hallstatt za prawie miliard dolarów, a lokalsi chcą sprawdzić, na ile kopia jest bliska oryginału.

Słynny pocztówkowy widok możecie podziwiać z punktu widokowego na samym końcu miasta przy balustradzie.

W poszukiwaniu drugiego instagramowego spotu do zdjęć, który okazał się zamknięty, natrafiliśmy na taki piękny wodospad 🙂

A kiedy już zgłodniejecie po absorbującym spacerze to koniecznie wpadnijcie do budki z kebabem znajdującej się zaraz za pocztówkowym kościołem tuż przy jeziorze. To zdecydowanie najlepszy kebab, jakiego jadłam w życiu!!

Na koniec trasy mam jeszcze słodką polecajkę dla wszystkich wielbicieli czekolady, a mianowicie…

WENSCHITZ PRALINENWELT

Manufaktura czekoladek Wenschitz mieszcząca się w miejscowości Allhaming to nie tylko raj dla czekoladoholików. Znajduje się w niej również muzeum powstawania czekolady oraz najwyższa fontanna czekoladowa na świecie! Fontanna posiada wpis do księgi Guinessa, a jej wysokość wynosi 12 metrów czystej czekolady. Wstęp do muzeum zawierający w cenie oprowadzanie oraz 3 degustacje to koszt 11,50 euro za osobę. Niesamowicie żałuję, że nie skorzystaliśmy z okazji i nie zwiedziliśmy muzeum, ale nadrobimy kolejnym razem.

Pralinki są sprzedawane w całych opakowaniach oraz na sztuki, a cena za 100g to 4,99 euro. My za 13 pralinek zapłaciliśmy 7 euro, ale mówię Wam – te czekoladki to inny wymiar smaku! Pralinki obłędnie rozpływają się w ustach (mają taką właściwość) i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że są to najlepsze czekoladki, jakie w życiu jadłam.

Jeśli miałabym Wam polecić jakieś smaki pralinek to są to zdecydowanie: Tonka-Bohne (coś w rodzaju nugatu), Gran Cru Arriba 70% (dla wielbicieli intensywnej gorzkiej czekolady), pomarańczowa kulka (której nazwy nie znam, ale smak podobny do Maoam), Weisse Sahne (kremowy krem a’la biała czekolada) i Walnüsse weiss (nugat z krokantem mmm!).

Podczas wybierania czekoladek miałam dosyć śmieszną dla mnie sytuację, ponieważ podczas dopytywania o smak “Marille” sprzedawczyni nie potrafiła wyjaśnić mi smaku, opisując to jako okrągły, pomarańczowy owoc. Tutaj muszę wtrącić, że moja znajomość niemieckiego jest na najwyższym poziomie, a ja myślałam, że smak czekoladki to jakaś wymyślna nazwa nadana przez manufakturę. Okazało się, że ta dziwna nazwa to austriackie określenie na morelę, która po niemiecku brzmi “Aprikose”. I tutaj zaczęły się moje rozkminy na temat dialektu austriackiego. Myślałam, że będąc na poziomie C2 z niemieckiego nie będę miała problemu ze zrozumieniem języka w Austrii. Jakże wielkie było moje zdziwienie podczas odpalenia austriackiego radia albo spojrzenia w restauracyjne menu. Austriacy mają swoje własne nazewnictwo na wiele przedmiotów codziennego życia, które nijak mają się do niemieckiego i musiałam najpierw do tego przywyknąć 😛

Przykładowe słowa austriackie:

Melange – kawa z mlekiem

Schlagobers – bita śmietana

Zwetschke – śliwka

Sackerl – reklamówka

Schmankerl – smakołyk

Maroni – kasztany

Tradycyjnymi przysmakami w Austrii okazały się pyzy z morelami okryte kruszonką oraz kluski na parze nadziane dżemem śliwkowym z posypką makową. Bardzo ciekawe smaki, które podczas pobytu w tym kraju warto wypróbować. Kupicie je w Billi i innych sieciówkach.

Jakie są ceny w Austrii?

Ceny w Austrii są stosunkowo wysokie. Mamy porównanie z tegorocznym pobytem w Grecji i tam zakupy za euro nas tak bardzo nie bolały. Tortilla w austriackim McDonald’s kosztuje 5,99 euro (a była to najbardziej niesmaczna tortilla w moim życiu! Taka sucha i z małą ilością dodatków), kiedy w Polsce to koszt 13,99 zł czyli mamy za tą cenę dwie. Najmniejszy bochenek chleba w supermarkecie kupicie za 2,50 euro, a chipsy 120g za 2,99 euro. Jak ja ubolewałam, że w Austrii nie mają Laysów :O Gdybym o tym wiedziała wcześniej (no dobra, mówiono mi, ale nie chciałam uwierzyć :P) to bym je sobie przywiozła z Polski. I tak jak supermarketów znajdziecie tutaj całkiem sporo (Spar, Billa, Penny, Hofer a’ka nasz polski Aldi, Lidl) tak nie nastawiajcie się na wielkie zakupy odzieżowe, bo w tej kwestii zdecydowanie królujemy pośród państw europejskich. Naprawdę, w żadnym kraju UE nie widziałam jeszcze więcej galerii handlowych niż to ma miejsce u nas. I chwała za to!

Byliście już kiedyś w Austrii? Co sądzicie o ich krajobrazie? Lepiej pojechać latem czy zimą?

Zobacz również

Kup teraz
Subskrybuj
Powiadom o
guest

5 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Katarzyna
Katarzyna
2 lat temu

Super relacja w Austrii byłam kilka razy jest tam cudownie… I dobrze, że jest to taki mało odwiedzany kraj dzięki temu zachował swój klimat tak myślę

sechmet
sechmet
2 lat temu

Jak pięknie 🥰 Austria i Szwajcaria są na mojej liście właśnie przez piekne góry i jeziora 🥰

Justyna
Justyna
2 lat temu

Super relacja! Teraz ja (idąc za przykładem) muszę dodać Hallstatt do swojej listy “to go” 😀

5
0
Skomentujx