0
Recenzje

Czy 2. sezon “Bridgerton” wieje nudą?

Minął rok i 2 miesiące, odkąd obejrzałam pierwszy sezon hitowych Bridgertonów na Netflix, a ja dalej pamiętam większość scen i wątków, które się tam wydarzyły. Czy to właśnie nie to decyduje o tym, że serial jest genialny, kiedy się wyróżnia z szarego tłumu? No ale właśnie, mowa tutaj o sezonie nr 1. A co z najnowszym wydaniem? Recenzja serialu na najgorętszy hit Netflix czeka na Was!

Przyjrzyjmy się bliżej. Zacięci fani od razu zauważą brak gwiazdy czyli księcia, któremu większość przypisywała całe zasługi za powodzenie serialu. A kto doszukiwał się kolejnej edycji soft-porno, tego nowy sezon mocno rozczaruje. Scen seksu szukać tutaj na daremno, ponieważ drugi sezon nie na tym skupia swoją uwagę. Ale nie ukrywam, że było przykro 😛

fot. Netflix

Nie zmienia to faktu, że kiedy na ekranie poleciały pierwsze sekundy nowej edycji to z mojej twarzy nie znikał uśmiech. No co jak co, ale w przepych to oni umieją! Piękne kreacje XIX. wieku, bajeczna architektura i morze kwiatów wszelkiej maści to idealne tło, aby się zakochać. A przecież tego właśnie szukają nasi tegoroczni debiutanci– miłości! No dobra, tak naprawdę chodzi o transakcję matrymonialną, ale takie były kiedyś realia. 

fot. Netflix

Jak wiecie, a może i nie, ale seria Bridgerton składa się z 8 części na podstawie powieści Julii Quinn, a każda opowiada o perypetiach szukania miłości innego z dzieci z rodu Bridgertonów.

fot. Netflix

Tym razem trafiło na najstarsze dziecko, którym jest wicehrabia Anthony. Przejął on obowiązki pana domu po swoim zmarłym ojcu i wkracza na salony w poszukiwaniu żony. Niestety nie jest zbyt zadowolony z tego faktu i chce jedynie wypełnić swój obowiązek wobec rodziny. Poznaje piękną Edwinę Sharma i jej pełną oporu starszą siostrę. I tu właśnie zaczynają się schody, bo oświadcza się jednej, ale nie może zapomnieć o drugiej. 

fot. Netflix

Nie ma płonących pożądaniem scen łóżkowych jak w pierwszym sezonie przy Daphne, bo rozpustnik Anthony to wszystko ma już za sobą. I to jest sprytnie rozwiązane, bo kiedy Daphne była pokazana jako cnotka oddająca się pokusom, tak swawolny Anthony nagle walczy ze swoim wewnętrznym romantykiem. Delikatne muśnięcia ręki, ukradkowe spojrzenia, mocniejsze bicie serca – myślę, że tylko prawdziwe romantyczki docenią ten kunszt budowania napięcia, który dla innych będzie nadto ckliwy.

Jeśli chcesz poznać moja opinię o pierwszym sezonie to kliknij tutaj:

Widz może zobaczyć, dlaczego Anthony nie dopuszcza do siebie miłości i jak pod jej wpływem dokonuje się w nim przemiana. Podoba mi się przedstawienie psychologicznego podłoża, bo dodaje to nowego punktu spojrzenia i świeżości.

Nie możemy również zapomnieć o geniuszu Lady Whistledown, której tożsamość została ujawniona w finałowej scenie pierwszego sezonu. To właśnie napięcie owiane tajemnicą, kim jest Lady Whistledown, powodowało w widzach efekt wow. Teraz, kiedy już wiemy, kto stoi za najgorętszym pismem plotkarskim w socjecie, nastroje są nieco inne. Ale nie powoduje to, że gorsze.

fot. Netflix

A z kategorii „kiedy serial wejdzie za mocno”… Kto z Was już też wszędzie słyszy „my lord”? xD Cokolwiek nie robię to wszędzie w głowie słyszę ten przerysowany brytyjski akcent i wymuszone uprzejmości i mam ochotę dodawać przesadne „with great pleaure” 😛

Bawi mnie postawa Daphne, która teraz jest już doświadczoną panią domu i rzuca złotymi radami na prawo i lewo, a przecież do nie dawna jeszcze była takim nieśmiałym ptaszkiem, który nie wiedział, jak działa świat. 

fot. Netflix

Ale no, ciężko się rozstać i nie obejrzeć za jednym tchem tego arcydzieła. Ja wiem, że potrzebna jest tutaj ogromna wyrozumiałość na to całe „ą ę”, w jaki sposób bohaterowie się wypowiadają i jak infantylne czasami są tematy. Ale no co zrobić, takie standardy kiedyś panowały, a wśród niektórych elit nadal tak wyglądają. Jedna z czytelniczek słusznie mi podsunęła porównanie, że „Bridgertonowie” to nowa „Plotkara” osadzona w dawnych czasach (pozdrawiam Kinga!) i w sumie tak jest 😀

Ścieżka muzyczna w części pierwszej była dla mnie zdecydowanie lepsza, ponieważ znałam wszystkie kawałki. Ale sam fakt stworzenia klasycznych wersji do współczesnych utworów był dla mnie strzałem w 10! No coś cudownego! I to jeden z powodów, za które pokochałam ten serial.

fot. Netflix

Podsumowując ciężko porównać sezon 1 z 2, ponieważ to dwie kompletnie różne historie z bohaterami o innych cechach usposobienia. Drugie sezony zawsze mają na sobie cień tego pierwszego, każdy je porównuje i ciężko im dorównać do pierwotnego. A to dlatego, bo pierwszy zawsze daje taki powiew świeżości. Nowe jest ciekawe, tajemnicze, a jeśli już coś znamy to nie wywiera na nas takiego zaskoczenia. Mało który drugi sezon potrafi tak samo zachwycić i utrzymać poziom. A to jest dla mnie bardzo ważne. Niezależnie od tego, jakie treści w nim były omawiane. Dlatego 2. sezon Bridgertonów otrzymuje ode mnie zasłużone 9/10.

Nie zmienia to faktu, że ścieżka dźwiękowa pierwszego sezonu była tysiąc razy lepsza i dlatego wstawiam tutaj ten smaczek. Mogłabym jej słuchać godzinami <3 Klik po playlistę!

A co Wy uważacie? Jak Wam podobał się 2. sezon serialu Bridgerton? Jak wypadł w porównaniu z pierwszym?

ZOBACZ TAKŻE:

Zobacz również

Kup teraz
Subskrybuj
Powiadom o
guest

8 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Angelika
Angelika
2 lat temu

Dla mnie 2 sezon jest równie zachwycający jak 1. Totalnie inna historia, a przedstawienie osoby Anthonego od innej strony na prawdę na plus. Gdyby to była kontynuacja historii Daphne i Simona to myślę że wiało by momentami nudą, a tutaj coś całkiem świeżego. Bardzo przyjemnie się to oglądało z uśmiechem na twarzy, te flirty, skrywane fantazje i spojrzenia no aż samemu by się chciało znów przeżyć taką miłość 😁😁 tak że podzielam Twoja opinie i z przyjemnością polecam innym.

Katarzyna
Katarzyna
2 lat temu

Dla mnie osobiście sezon 2 był lepszy. Przede wszystkim bardziej wciągnęłam się w historie głównych bohaterów, może dlatego że była ona poprowadzona w sposób bardziej nacechowany na ten emocjonalny aspekt. Jeżeli chodzi o muzykę, to faktycznie czuję mały niedosyt, chociaż użycie jednej z moich ulubionych piosenek ,,Sign of the times” trochę to rekompensuje. ☺️ Nie mniej jednak jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy rodzeństwa i mam nadzieję, że tym razem będziemy trochę krócej czekać za 3 sezonem 😀

Karolina
Karolina
2 lat temu

Moim zdaniem 2. sezon zdecydowanie przebija 1 i to wszystkim, a zwłaszcza romansem. Anthony i Kate są bardziej wiarygodni, przyjemniej mi się ich oglądało plus cudownie pogłębili charaktery wszystkich postaci. A za Simonem ani trochę nie tęskniłam 🤣

Katarzyna
Katarzyna
2 lat temu

Ja dopiero teraz obejrzałam dwa naraz i wierzę w season 2 supermacy 😅 pierwszy to faktycznie soft porno, tego seksu jest tam tyle że to męczące aż jak się ogląda wszystkie odcinki po kolei 😅 stanowczo w tych małych gestach między Kate i Anthonym jest dla mnie więcej romantyzmu. I taaak, Daphne aż irytująca dla mnie – dopiero co nie wiedziała skąd się biorą dzieci a teraz znawczyni życia i miłości 🙄

Karolina
Karolina
2 lat temu

Nie porównuję 1 sezonu do 2 bo to dwie różne historie. Tak jak zakochałam się w 1 sezonie tak samo pokochałam 2 sezon. Myślę, że każda z nas której się serial podoba miała szybsze bicie serca albo uśmiech w pewnych momentach 1 i 2 sezonu. Przyznam, że czasami nawet się wzruszyłam. Te produkcje przenoszą mnie do innego świata- świata pełnego romantyzmu, namiętności i niespełnionych fantazji. 🥰
Podsumowując- wspaniałe! ❤

8
0
Skomentujx